*Ivy*
Siedzieliśmy z Loczkiem w fontannie, w końcu ktoś nad nami
chrząknął. Spojrzeliśmy obydwoje do góry, nad nami stał policjant? Tak,
policjant.
-Przepraszam, że przeszkadzam wam w tak pięknej zabawie, ale
nie można wchodzić do fontanny. – Powiedział – Więc proszę was o opuszczenie
jej. – Spojrzeliśmy z Hazzą na siebie i posłusznie wyszliśmy z wody.
-Przepraszamy – Powiedzieliśmy jednocześnie. Na co policjant
zaczął się śmiać.
-Nic się nie stało, ale tak na przyszłość pamiętajcie, żeby
nie bawić się tutaj. – Powiedział.
-Dobrze – Odezwał się Harry. Policjant odszedł od nas. – No
to teraz co robimy? – Zapytał.
-No wiesz, może idziemy do domu, bo nie ukrywam jest trochę
zimno, a my jesteśmy mokrzy.
-No w sumie tak. To chodźmy – Powiedział. Szliśmy i zastanawialiśmy
się co powiemy innym, jak zobaczą nas mokrych.
-A może.. – Zaczął Loczek. – Nie, jednak nie.
-No mów. – Zachęcałam go.
-Może by tak im powiedzieć, że ty wpadłaś do wody i ja
wskoczyłem za tobą, bo nie umiesz pływać. – Powiedział.
-Ale ja świetnie pływam. – Powiedziałam i zaczęłam
intensywnie myśleć – Wiem ! – Krzyknęłam uradowana. Chłopak spojrzał na mnie z
zaciekawieniem – Powiemy, że ktoś zaczął się topić, a my tacy dobrzy ludzie
skoczyliśmy mu na pomoc. – Powiedziałam triumfalnie.
-Dobrze, że już mamy ustalone, bo jesteśmy już przy domu. –
Weszliśmy do środka, tak jak się spodziewaliśmy wszyscy pytali się, czemu
jesteśmy mokrzy.
-Bo wiecie, szliśmy sobie kulturalnie koło London Eye i.. –
Zaczął Loczek, ale w połowie zdanie ja mu przerwałam.
-Zobaczyliśmy, że ktoś się topi, więc skoczyliśmy go
uratować – Powiedziałam kończąc.
-I tak we dwójkę? – Dopytywał Liam
-Oczywiście, że nie. Najpierw skoczył Harry, ale ratowanie
coś mu nie wyszło, bo zaczął się topić, więc skoczyłam do nich. Umiem dobrze pływać,
więc uratowałam ich obydwoje. – Powiedziałam i spojrzałam na Harry’ego. Nie był
zbyt zadowolony z tego, co im powiedziałam. Ale trudno.
-Dobrze, to może idźcie się przebrać, a Harry zaraz jedziemy
do domu – Powiedział Liam
-Dobrze, ale nie mam tutaj ubrań – Zaczął Loczek.
-Ale ja mam – Krzyknął Lou – No i możesz je sobie pożyczyć –
Powiedział
-Naprawdę? – Zapytał Hazza, a Lou pokiwał głową twierdząco –
Dziękuję ci ty moje kochanie – Powiedział Loczek i zaczął całować Lou. Wszyscy
wybuchli śmiechem. Kiedy Loczek skończył dziękować. Udaliśmy się razem na górę.
Poszłam do swojego pokoju, wyciągnęłam z garderoby rzeczy i poszłam do
łazienki. Weszłam pod prysznic.
*Ali*
Kiedy Ivy z Harry’m weszli do domu, cali mokrzy. Wszyscy
zawalili ich pytaniami, kiedy zaczęli nam opowiadać całą historię, wiedziałam,
że coś kręcą. Spojrzałam na Ivy, ona rzuciła mi spojrzenie typu „później
pogadamy”. Kiedy poszli się przebrać, udaliśmy się do salonu. Czyli wróciliśmy
do poprzedniego zajęcia, czyli oglądania telewizji. Było już po 20, więc kiedy
Ivy zeszła z loczkiem Chłopcy poszli do siebie do domu. Nie widziałam cały
dzień mojej kuzynki ani Elaenor. Nie zostawiły nam żadnej wiadomości ani nic,
więc napisałam do mojej kuzynki.
-Hej mam takie
pytanie, gdzie wy się podziewacie? Ali x.
Nie czekałam długo na odpowiedź.
-No jak to gdzie? W
pracy. Musiałyśmy wyjechać z UK.
-Cooo? – Krzyknęłam do telefonu.
-Co, co się stało? – Zapytały mnie dziewczyny.
-Isabeli i Elanor, wyjechały z UK.
-No to chyba dobrze – Zaczęła Kat. – Możemy zrobić imprezę –
Zaczęła poruszać brwiami. – Tak ona i te jej imprezy.
-No chyba nie. – Zaczęła Ivy
-Czemu? – Zapytała zasmucona
-Hm.. Czemu? – Udawałam, że myślę. – Po pierwsze to nie jest
nasz dom i możemy coś zrobić, po drugie nie znamy tutaj nikogo, a po trzecie
źle się kończą twoje imprezy.
-Ivy. Powiedz, że tak nie jest – Zwróciła się do blondynki.
-Yyy.. No wiesz. – Spiorunowałam spojrzeniem Ivy. – No dobra
jest tak.
-Pff z wami tak rozmawiać. – Powiedziała – Idę spać. –
Poszła do swojego pokoju. – A i jeszcze jedno – Krzyknęła – FOCH ! – Trzasnęła
drzwiami.
-No widzisz co, my z nią mamy? – Zwróciłam się do Ivy – Jest
najstarsza z nas, a zachowuje się jak dziecko.
-Oj no dobra, może urządźmy taką małą imprezę? – Powiedziała
-No, ale jak ty sobie to wyobrażasz?
-Normalnie, nie zaprosimy dużo osób, zaprosimy tylko
Chłopaków z Danielle, bo w sumie można by było ją w końcu poznać nie?
-No tak, ale.. – Zaczęłam, ale nie przerwałam, bo Ivy mi
przerwała.
-Żadne ale. Mała impreza nie zaszkodzi
-No dobrze, ale o tym powiemy jutro Kat.
-Okej – Powiedziała Ivy – No nie będę ukrywała głodna
jestem. Idziemy zrobić coś do jedzenia.
-No ok, chodźmy. – Weszłyśmy do kuchni. I zaczęłyśmy robić
naleśniki. No nic innego nie umiałyśmy. Nie no umiałyśmy, ale nie chciało nam
się robić.
*Kat*
Leżałam na łóżku, wpatrywałam się w sufit i zastanawiam się,
czemu one nie chcą zgodzić się na tą imprezę, przecież nie zaszkodzi, poznać
nowych ludzi i w ogóle. Czasem zastanawiam się, czemu one muszą być takie rozsądne,
ale w sumie to dobrze, bo ja zbyt mądra nie jestem. Za dużo imprezuję, palę,
piję. Muszę z tym skończyć, ale palić będę paliła, to moje uzależnienie. I nie
zamierzam rzucić. A no właśnie, gdzie są moje papierosy? No w mojej szafce
nocnej. Wyciągnęłam z niej paczkę papierosów i udałam się na balkon. Tak miałam
w pokoju balkon. Usiadłam na podłodze i zapaliłam szluge. Zaciągnęłam się.
Taak, tego mi trzeba było. Kiedy spaliłam papierosa. Weszłam do domu i
włączyłam laptopa. Weszłam na facebook’a i Twitter’a. Nie było nic ciekawego,
no oprócz tego, że przybyło do mnie kilka follow’ów (nie wiem jak to się pisze,
więc przepraszam), oczywiście followali mnie nie kto inny jak One Direction.
Zaśmiałam się pod nosem. Kiedyś jak bym zobaczyła, że mnie follują skakałabym z
radości, a teraz. No fakt, cieszę się, ale spędziłam z nimi dwa dni. No i teraz
to już nie robi na mnie takiego wrażenia. Weszłam również na polska stronę
Bestów i zaczęłam je przeglądać.
*Alison*
Skończyłyśmy ronić naleśniki, były z dżemem truskawkowym i
twarogiem, na naleśnikach była bita śmietana z czekoladą. Tak, lubiłyśmy się
obżerać. Musiałam skończyć z moją dietą. Bo Kat i Ivy powtarzały mi, że nie mam
się odchudzać i takie tam, ale teraz wiem jedno, że jak to zjem, to będę
musiała przejść na dietę.
-Ivy wiesz co? – Zaczęłam kiedy usiadłyśmy do stołu w celu
zjedzenia tych pyszności. – Jak ja to zjem, będę musiała przejść na dietę.
-Znowu zaczynasz – Powiedziała znudzonym głosem dziewczyna.
-No, ale zobaczysz jakie ja będę miała grube nogi, a już nic
nie mówię o brzuchu. – Zaczęłam narzekać.
-Oj przestań. – Powiedziała.
-Dobra, nie ważne – Powiedziałam – Lepiej powiedz, co
robiłaś z Harry’m.
-A więc.. – Zaczęła
-Noo ,wic co? – Przerwałam jej.
-Nie przerywaj mi kiedy zbieram myśli – Powiedziała.
-Dobrze, dobrze. No, ale mów, a nie zaczynasz od a więc. –
Poganiałam ją.
-No, więc poszliśmy do parku
-A nie do London Eye. – Przerwałam jej a ona spiorunowała
mnie spojrzeniem – Ok.
-Nie, nie byliśmy pod London Eye. Byliśmy w parku… - Zaczęła
opowiadać. Nie przerywałam jej już.
-Naprawdę policjant was wygonił z fontanny – Zaczęłam się
śmiać.
-Tak naprawdę – Śmiałą się razem ze mną.
-No, ale czemu nie powiedzieliście od razu, że byliście w
fontannie, tylko wymyśliliście, że życie komuś ratowaliście?
-Jak to czemu? – Zdziwiła się – Widziałaś minę Liam’a był
zdenerwowany, że jesteśmy mokrzy, więc w drodze powrotnej ustaliliśmy taką
wersję. A kiedy wam powiedzieliśmy o tym, Liam był jakby dumny? Tak dumny z
tego, że komuś życie uratowałyśmy. – Powiedziała unosząc głowę do góry,
-Tak, tak nie bądź taka dumna, bo chociaż żeby to była
prawda – Zaśmiałam się.
Skończyłyśmy posiłek, włożyłyśmy brudne naczynia do zmywarki
i poszłyśmy na górę.
Po drodze weszłam do pokoju Kat, zapukałam, ale nie
odpowiedziała, więc weszłam do środka, zauważyłam, że śpi. Wzruszyłam ramionami
i poszłam do swojego pokoju. Ivy już poszła do siebie. Weszłam do pokoju
wzięłam moją pidżamę i udałam się w stronę łazienki w celu umycia się. Umyłam
się ubrałam i położyłam spać.
_________________________________________________________________________
Siema ;*
Mam nadzieję, że się rozdział podoba..
Wiem jest mało akcji, nie wiem jak to rozkręcić, ale jakoś postaram się.
Mało dzisiaj było Kate, ale jutro postaram się napisać coś więc.
Proszę o komentarze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz